czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 5 ,,Może gdy zasnę to nic się nie stanie"

Ciemność ....
Strach...
Samotność...
Czuje się jakbym znajdowała się w jakiejś czarnej otchłani,krzyki,które rozdzierają moją głowę.Nagle jasne światło nieprzerwana biel.Niewyraźne kształty,wszystko jest takie obce,takie czyste...

-Obudziłaś się-stała przede mną stała kobieta ubrana w biały fartuch  z przyjaznym uśmiechem.

-Dzień dobry słonko jak się czujesz?-kobieta cały czas się uśmiechała.

- Dobrze nawet bardzo dobrze - szepnęłam,kobieta nachyliła się nade mną i szepnęła mi do ucha.
- Nie powiem lekarzom o twoich bliznach dlatego masz uniform z długim rękawem,ale proszę nie rób tego więcej-podniosła głowę i uśmiechnęła się smutno.

- Musisz dużo odpoczywać,zemdlałaś z powodu stresu - złapała moja rękę  lekko ją przy tym ściskając i powiedziała jeszcze

-Pewien młodzieniec cały czas stoi przy drzwiach i za Chiny nie mogę go wygonić,wpuścić go ?-przytaknęłam,a kobieta otworzyła drzwi przez,które wszedł mulat,który patrzył na mnie jakby zobaczył ducha.

-Chanel,jak się czujesz?- uśmiechnęłam się do chłopaka,który był wyraźnie speszony.

-Dobrze Zayn,-brązowooki spojrzał na mnie i widać było,że chciał coś powiedzieć,ale się powstrzymał.

-Zayn nie zmuszaj się nie musisz tu siedzieć widzę,że nie lubisz szpitali.


Zayn
Patrzyłem na dziewczynę ze zdziwieniem,skąd wiedziała,że nie lubię szpitali.Ona delikatnie się uśmiechnęła i szepnęła

-Widać to jak się co chwile się krzywisz,gdy patrzysz na aparaturę.-spojrzała na mnie swoimi dużymi oczyma,dopiero zobaczyłem,że  były one  szarawo-niebieskie tak jak oczy Louisa.

Były piękne takie smutne....
Jezu Zayn co ty pieprzysz pamiętaj uwieźć,przelecieć,zostawić.
Dziewczyna bawiła się nerwowo rękoma.
Wyjąłem za pleców mały bukiet konwalii,Chanel spojrzała na mnie zdezorientowana,ale po chwili się uśmiechnęła.

-To dla ciebie -spojrzałem jak na jej policzki wkradł się uroczy rumieniec.

-Dziękuję-wzięła ode mnie kwiaty i delikatnie je powąchała wyglądała wtedy jak mała śliczna urocza dziewczynka

-Czemu konwalie ?-podniosła swoją głowę  i spojrzała mi  w oczy.
-Widziałem,że rysujesz je cały czas po zeszytach,więc myślałem,że to twoje ulubione kwiaty?-podrapałem się po karku lekko speszony.

-Miałeś rację -dziewczyna uśmiechnęła się do mnie,lecz po chwili pielęgniarka kazała mi wyjść, więc pożegnałem się z blondynką i poszedłem do domu.

Chanel

Coś sprawia,że wiem,że mnie zrani i to mocno boję się go...

                                   

                                                                 ******

Następny rozdział jeśli chcecie bym nie zawiesiła bloga musicie  komentować

BezzyBee xoxo





niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 4 ,,Nie chce już niczego pamiętać"

 Chanel

Nie wiem kiedy zaczął padać deszcz,wszędzie była woda.
Czułam się jak wtedy 10 lat temu tej strasznej nocy.
Szybko odgoniłam od siebie te myśli,nie mogę się tym tak zabijać oni nie wrócą on też.
Starłam samotną łzę.
Przyśpieszyłam kroku za 20 min muszę być w sierocińcu bo sprawdzają pokoje.
Byłam 5 minut przed czasem więc spokojnie zdążyłam.
Weszłam do swojego pokoju,który miałam sama.
Był on najmniejszy ze wszystkich.
Mieściła się tam tylko mała kanapa, komoda i deska która służyła jako biurko.
 Nie narzekałam ważne,że miałam dach nad głową.
Umyłam się i położyłam spać.
Wiedziałam,że coś jutro się stanie nie konieczne dobrego.



Zayn
Szedłem szkolnym korytarzem,patrząc jak każdy przepuszcza mnie ze strachem,a dziewczyny patrzą na mnie z pożądaniem.
Nagle zauważyłem małą blondynkę na,którą krzyczał jakiś chłopak,a po chwili spoliczkował ją.
Po chwili zobaczyłem jej twarz to była Chanel.
Zaczęło się we mnie gotować.
Podszedłem do chłopaka i pociągnąłem za koszulkę wylądował na podłodze

-Jak śmiesz skurwielu podnosić rękę na dziewczynę -walnąłem go z całej siły w nos, po chwili zaczęła się z niego lać krew on tylko starł ciecz i spojrzał na mnie z kpina.

- Serio Malik będziesz walczył o taką dziwkę? -rzuciłem się na niego i zacząłem kopać go po brzuchu.
Nagle poczułem jak czyjeś ręce biorą delikatnie moją twarz.
Była to Chanel spojrzała głęboko moje oczy.

-Nie warto -szepnęła , a następnie wstała.
Jej policzek był cały siny, a z wargi leciała krew.
Pierwszy raz było mi kogoś żal.
Dziewczyna szepnęła jeszcze ciche dziękuję i ruszyła w stronę klasy ręce jej się trzęsły
Ledwo co utrzymywała się na nogach, a po chwili upadła.Podbiegłem do niej szybko i zacząłem ja reanimować nie było już czasu.

                                                    ******
Jakbym miała ocenić ten rozdział to dałabym mu 4/10 mnie nie powalił na kolana jest przeciętny....

BezzyBee xoxo


piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 3 ,, Bo najgorsza jest tęsknota"

Skończyłam, właśnie lekcje.
 Ruszyła, w stronę domu Zayna.
Mieszkał po drugiej stronie miasta.Miałam więc trochę do przejścia.
Szłam pustą drogą wymyślając sobie różne melodie.
Do domu mulata doszłam po około 2 godzinach.
Był to mały przytulny domek, nie pasował on do jego stylu.
Nie śmiało zapukałam do drewnianej powłoki.
Drzwi otworzyła kobieta po 30 .

-Dzień dobry ja  przyszłam do Zayna bo robimy razem projekt.

-Tak Zayn mówił, że przyjdziesz.Jest u siebie w pokoju pierwsze drzwi po lewej.-Kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie,a ja zdjęłam trampki i ruszyłam w wskazane miejsce.

Delikatnie zapukałam i weszłam do środka mulat siedział oparty o ścianę z zamkniętymi oczami.
Odchrząknęłam cicho i poprawiłam okulary,które spadały mi z nosa.
Chłopak spojrzał w moja stronę i przewrócił oczami.

-Jak zwykle punktualnie prawda Chanel- uśmiechnął się,a ja przytaknęłam,lekko spuszczają głowę.

-Wyjęłam z mojego plecaka książki i usiadłam na podłodze.Zayn spojrzał na mnie i uśmiechnął się ukazując swoje idealne uzębienie.

- Może najpierw się lepiej poznamy?-dotknął ręką mojego,kolana,a ja ją delikatnie strzepnęłam

.-Wiesz nurtuję mnie jedno pytanie- spojrzałam w jego stronę,ale nie mogłam nic wyczytać była jak posąg z kamienia,bez uczuć- Czemu się przeprowadziłaś?

Przełknęłam gulę,która powstała w moim gardle.
Spojrzałam na chłopaka,którego tęczówki wytrwale starały się wypalić we mnie dziurę.

 -Musiałam-widać nie był zadowolony moja odpowiedzią,już miał coś mówić,gdy szybko mu przerwałam zadając pytanie

- Czytałeś Przeminęło z wiatrem?-szepnęłam wyjmując stary egzemplarz z roku 1956.Chłopak tylko westchnął i  wziął książkę do ręki.
 Po chwili zatrzymał się na stronie tytułowej,przez chwilę się jej przyglądając.
Podniósł z nad niej wzrok i spytał mnie wyraźnie ciekawy.

-Masz brata?-poczułam jak moje oczy zachodzą mgłą łez,ale nie pozwoliłam żadnej z niej wyjść.

-Nie-szepnęłam biorąc książkę z jego rąk i chowając ja do plecaka.

-Mhm ciekawe bo w twojej książce jest Dla Chanell od kochanego brata byś spełniła marzenia.

- Nie mam,kupiłam ją w antykwariacie.-szepnęłam zamykając oczy i zaciskając delikatnie ręce w piąstki .
-Przeczytaj ją i zaczniemy wtedy robić ten projekt ja już muszę iść.-szepnęłam jąkając się przy tym.
Schowałam resztę rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia.
Wychodząc starłam jedną łzę,której nie powinno tam być,bo przecież pogodziłam się z tym,że go nie ma.
Prawda?


Zayn


Ta mała istotka była jedną wielką tajemnicą,a ja mam zamiar ją rozwiązać.



                                        ******

Następy rozdział uff nie za bardzo mi się podoba jest taki nuuuuudny

BezzyBee xoxo