piątek, 15 maja 2015

Rozdział 6,,Bo czasem milczenie jest najgłośniejsze"

Chanell

Minął tydzień od feralnego wypadku.
Zayn przyszedł później do mnie tylko dwa razy,ale nie mam mu tego za złe.
Bo po co ma przychodzić do jakiejś sieroty...

Dzisiaj wychodzę ze szpitala i wracam do szarej rzeczywistości.
Przyszła po mnie moja opiekunka i zabrała do sierocińca.

Wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli,jakbym była jakimś wirusem.
Usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam rozmyślać o moich rodzicach.
Nie wiem nawet kiedy z moich ust,wydobył się głośny szloch.

Wzięłam z małego pudełeczka zdjęcie moje i Louisa.
Byliśmy wtedy tacy mali.
Najgorsze ,że widzę go codziennie ,a on nie wie  kim jestem to tak cholernie boli.
Po chwili ktoś zaczął rzucać kamykami w moje okno.

Otworzyłam okno,na podwórzu stał no właśnie kto?
Zmarszczyłam brwi zielone oczy i kręcone włosy.
To chyba przyjaciel Zayna Henry,Heren,HARRY Bingo.
 Tylko co on tutaj robi?

-Chanel mogę ci chwilę zająć ?-chłopak złapał się za kark wyraźnie zdenerwowany.

-Co się stało Harry- on zamiast cokolwiek powiedzieć wskoczył przez okno ( mój pokój był na pierwszym piętrze)Nagle spaliłam buraka,bo przypomniałam sobie,że mam na sobie tylko bardzoo krótkie szorty.

-Uważaj na Malika ,on cię zniszczy- spojrzałam lekko zdezorientowana na chłopaka.

-On zmienia dziewczyny jak rękawiczki on cię rozkocha w sobie i zostawi.- on miał rację byłam tylko jego kolejną zabawką,szybko starłam łzę,która spłynęła po moim policzku.

- Dziękuję Harry.-chłopak lekko się uśmiechnął przytulając mnie do siebie.

-Możesz zawsze na mnie liczyć Chanel.-po tych słowach wyskoczył przez okno,a ja poczułam spokój.

Harry

Styles 1:0 Malik

1 komentarz:

  1. Wszystko piękne, idealne oprócz jednego... czemu taki krótki?! :'( czyżby chłopcy zaczeli rywalizację o Chanel? Awww. *0*

    OdpowiedzUsuń